j.k.50 j.k.50
5800
BLOG

Demenko zmasakrowała nowy „stenogram”, a French dobił

j.k.50 j.k.50 Polityka Obserwuj notkę 553

Z opinii Artymowicza dowiadujemy się, że „Transkrypcja jest wspólną wersją ustaloną na podstawie indywidualnych odsłuchów biegłych” oraz „Identyfikacji percepcyjnej dokonywano bez użycia materiałów porównawczych i bez udziału prof. Demenką” (str. 65 i 70).
Prof. Demenko uznała natomiast przeprowadzenie nawet relatywnie wiarygodnych i obiektywnych badań tą metodą za niemożliwe i swoją opinię opracowała „na podstawie wyników analiz fonetyczno-akustycznych, umożliwiających fizyczną parametryzację sygnału, która jest podstawą obiektywnych badań”(str.6-7). 
Już zestawienie tych dwóch informacji wyjaśnia, że nowy „stenogram” wiarygodny i obiektywny być nie może. W opinii prof. Demenko można jednak znaleźć informacje, które pozwalają bardziej bezpośrednio oszacować jego wartość. Próba, którą dysponujemy nie jest zbyt duża ponieważ główna opinia Pani Profesor skoncentrowana była na (mniej tutaj istotnej) weryfikacji za pomocą nowej kopii wcześniejszych odsłuchów z tzw. zestawienia MAK_CLK wskazanych przez zespół biegłych. Napiszę tylko, że transkrypcja żadnego z tych fragmentów nie budziła jej wątpliwości, co oznacza, że nowa kopia nie pozwoliła praktycznie niczego poprawić.
 
Całą prawdę o jakości nowego stenogramu pozwala jednak poznać dopiero wynik analizy prof. Demenko wskazanych jej przez ZB pięciu fragmentów sygnału akustycznego nieprzetranskrybowanych wcześniej. Okazało się, że dla dwóch z nich (oznaczonych 3) i 4)) przetranskrybowanie było w ogóle niemożliwe „-nie znaleziono odpowiedniego przypisania fragmentów sygnału określonym ciągom słownym”. Oznacza to, że te ciągi słowne mogły powstać wyłącznie w wyobraźni odsłuchującego, którego percepcja najwyraźniej musiała być bardzo zakłócona. Dla trzech pozostałych Pani Profesor otrzymała interpretację fonetyczną. Warto jednak przyjrzeć się im dokładniej. Są to mianowicie odsłuchy (str. 17):
 1) 8:26:37,0 będziemy próbować do skutku;
2) 8:39:12,0 klapy są pod skrzydłami;
5) 8:40:48,4 nic nie widać.
Tylko pierwszej z tych wypowiedzi prof. Demenko przypisała prawdopodobnego mówcę – dyr. Mariusza Kazanę (str. 24). Zerknijmy teraz do „protokołu” Artymowicza. Okazuje się, że z tych trzech wypowiedzi w takiej samej formie znajduje się w nim tylko pierwsza, z drugiej mamy tylko fragment „Pod skrzydłami” przypisany DSP i przedstawiony jako całość (zlokalizowany ok.  5 sek. wcześniej), a zamiast trzeciej mamy odsłuch „Narwańcy”.  Zlokalizujmy jeszcze co zostało zapisane w „stenogramie” w miejscach 3) i 4) z zastrzeżeniem, że możliwe są parosekundowe przesunięcia czasowe i  będzie to przyporządkowanie tylko prawdopodobne, a nie stuprocentowo pewne. Otóż w okolicy czasu 3) 8:39:33,7 (prof. Demenko) stosując 3 sek. przesunięcie  mamy u Artymowicza bardzo niepewny (i pozbawiony sensu w tych okolicznościach, bo samolot jest znacznie wyżej) odsłuch „(200?)” przypisany jednak DSP bez znaku zapytania (!). Jeśli weźmiemy ten sam czas w obu opiniach to dostaniemy „I pokażecie mi” osoby trzeciej. Natomiast w bliskim sąsiedztwie czasu 4) 8:40:21,6 (z opinii prof. Demenko) są dwie następujące po sobie wypowiedzi „Nie musimy dokładnie” I „Zmieścisz się śmiało”  przypisane kolejno osobie trzeciej i DSP, mające rzekomo zachęcać do kontynuowania podejścia.
Podsumujmy. Z pięciu tylko jedna została potwierdzona dokładnie przez prof. Demenko, jedna w rozbudowanej formie bez potwierdzenia mówcy, jedna ma zupełnie inną treść, a dwie nie zostały w ogóle potwierdzone. Rozumiem, że próba jest mała, jeśli jednak przeniesiemy te proporcje na cały stenogram to wiemy skąd wzięło się owe 30-40% więcej niż poprzednio – z twórczej wyobraźni odsłuchujących. Zestawienie opinii pokazuje też, że najbardziej wybujałą wyobraźnię miał płk Latkowski, bo właśnie on zidentyfikował głos gen. Błasika, jak ujawnił Roman Osica.

Warto przy okazji zadać sobie pytanie dlaczego ZB nie zapytał prof. Demenko o „Dochodź wolniej” skoro analizowała ona fragmenty „potencjalnie istotne dla interpretacji sytuacji w ostatnich minutach lotu”?

Prof. Peter French wyjaśnił natomiast, że cała analiza Artymowicza rzekomej wielkiej wartości nowej kopii w stosunku do poprzednich, to jedna wielka lipa. Kopie wcześniej sporządzane były zdaniem Profesora w zupełności wystarczające, miały nawet spory margines bezpieczeństwa (11kHz, gdy minimum wynosiło 6,8 kHz), a twierdzenia, że dzięki nowej kopii wypowiadane słowa stały się wyraźniejsze są „wyssane z palca”. Powiedział nawet: „To przeczy podstawowym zasadom fonetyki”. Jedyny argument, który mógłby przemawiać za nowym stenogramem został więc przez prof. Frencha wręcz wyśmiany. Jeśli dodatkowo weźmiemy pod uwagę, że kopia uzyskana dzięki pomocy prawnej Federacji Rosyjskiej „leżakowała” (w przeciwieństwie do poprzednich) parę miesięcy w Moskwie zamiast wrócić razem z biegłymi, to jej wartość uznać trzeba za zdecydowanie mniejszą od tego czym dysponowały CLK i IES. Nie można wykluczyć przecież, że Rosjanie w niej grzebali. Dodać należy też większe zużycie taśmy niż przy sporządzaniu poprzednich o czym nawet Artymowicz napisał w swojej opinii.
Gdybyśmy nie znali działalności prof. Pawła Artymowicza sprzed okresu zanim jego brat został biegłym można by ocenić Andrzeja Artymowicza jako typową „małpę z brzytwą”. Zapatrzony w nowy,  nieprzystający do jakości oryginalnego nagrania, sprzęt i nie znający podstawowych zasad fonetyki amator podważa ustalenia profesjonalistów o ustalonej renomie (IES) i sporządza opinię opartą na bardzo swobodnych wrażeniach słuchowych osób, które nie zajmowały się wcześniej profesjonalnymi odsłuchami. Każdy jednak kto choć trochę był zorientowany w temacie smoleńskim już w czerwcu 2013, gdy Artymowicz z Latkowskim zostawali biegłymi, doskonale wiedział, że nie można było nawet podejrzewać ich o dobrą wolę i badawczą rzetelność. Ocena ta stawia też niestety w złym świetle  pozostałych biegłych, którzy zgodzili się na współpracę przy sporządzaniu tej „transkrypcji”, bo powinni wiedzieć z kim mają do czynienia. Nie wiedział o tym z pewnością natomiast prof. French mówiąc o niezwykłej dbałości o wierność stenogramu zaskoczony liczbą aż siedmiu biegłych z czym nigdy wcześniej się nie spotkał. Najwyraźniej nie wiedział też, że z tych siedmiu biegłych każdy odsłuchiwał indywidualnie metodą percepcyjną bez materiałów porównawczych i że to właśnie, a nie ich mnogość, zaowocowało odczytaniem o 30% więcej słów, co jasno wynika z opinii prof. Demenko.

Profesorskie opinie różnią się w kwestii oceny zasadności powstania nowej kopii ponieważ prof. Demenko (w przeciwieństwie do prof. Frencha) uznała częstotliwość próbkowania 11kHz za „zdecydowanie niewystarczającą dla analizy sygnałów mowy”. Głos prezesa Międzynarodowego Stowarzyszenia Akustyki i Fonetyki Sądowej ma jednak większą wagę po wzięciu poprawki na przywiązanie Pani Profesor do materiału, przy którego zgraniu była obecna.

Muszę na koniec zastrzec, że w sprawach fonetyki jestem całkowitym laikiem, opieram się zatem wyłącznie na opiniach przywołanych wybitnych fachowców i nie zamierzam wchodzić w żadne spory techniczne z domorosłymi fachowcami, od których zaroiło się ostatnio w s24.

PS Dołączam linki:
http://wyborcza.pl/1,75476,17748592,Trudna_nauka_po_Smolensku.html
http://niezalezna.pl/65895-andrzeja-blasika-nie-bylo-w-kokpicie-jego-glos-rozpoznal-klamca-smolenski

j.k.50
O mnie j.k.50

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka